Tak naprawdę to jestem już po wyścigu, zaraz wracamy |
Rawa Mazowiecka leży stosunkowo blisko od Warszawy, 60 minut w samochodzie i pomimo przebudowy katowickiej nie uległo to zmianie. Pobudka to ciężka chwila dla wszystkich. Dzisiaj wstaliśmy po godzinie 7. Wbrew pozorom nie było za dużo problemów. Zjadłem jajecznicę na boczku, którą zrobiła żona, spakowałem resztę swoich i nie tylko swoich zabawek, wyciągnąłem 4 rowery z komórki, zamontowałem je na samochód i 0 8:30 ruszyliśmy wszyscy w trasę. Bogusia dodatkowo zabrała książkę do nauki chemii. Pytacie po co? Bogusia dzielnie uczyła Filipa chemii kiedy jechaliśmy do i jak wracaliśmy z Rawy. Ciekawe czy zrealizuje swój plan i wbrew Filipowi nauczy go chemii, przedmiotu, który jest tak mało logiczny a nie jest to tylko moja opinia. Pożyjemy zobaczymy. Czyli w samochodzie jechało chemią, nawet ja przypomniałem sobie tablice Mendeljewa, poznałem właściwości fizyczne i chemiczne materiałów, może ta chemia nie jest taka nudna. W RM byliśmy o godzinie 9:30. Wydaje się, że dużo czasu ale nie dla nas. Bogusię bolała głowa a żeby było weselej to Filip z Martyną zaczęli zachowywać się fatalnie i dopiero moje kary rozładowały atmosferę. W sumie przygotowania do startu przebiegały delikatnie pisząc w nerwowej atmosferze. 30 minut przed godziną 11 rozpocząłem rozgrzewkę. Po ostatniej Mazovii dzisiaj nie miałem żadnych planów dopiero gdy wszedłem do sektora stwierdziłem, że trzeba go zmienić i to było moim jedynym celem.
W końcu na mecie |
Zawsze jestem strasznie zmęczony gdy dojadę |
Filip pojechał rewelacyjnie, był co prawda 4 ale stracił tylko 8 sekund do zwycięzcy, zdobył prawie 500pkt do klasyfikacji rodzinnej. Najprawdopodobniej utrzymamy się w pierwszej dziesiątce, walczymy o 9 miejsce w klasyfikacji rodzinnej.
Martyna na nowym rowerze (Franka) zawiodła. Może nie była najlepiej prowadzona przez Bogusię bo w czasie tak krótkiego wyścigu moje kobiety zdążyły pokłócić się dwa razy a Martyna nawet zastanawiała się czy dalej jechać.
Moi zwycięzcy, od lewej Oskar, Martyna i Filip |
Było zimno ale słonecznie.
+ awans do sektora 5 (ja)
+ 1336pkt w klasyfikacji rodzinnej, najwięcej w historii
+ test nowego kasku
- pomieszane pomarańcze, w większości nie za smaczne
- atmosfera tuż przed startem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz