niedziela, 12 marca 2017

Następna fajna impreza ........

.........  czyli jak po raz kolejny poznawałem lasy pod Toruniem.

Złoto dla Zuchwałych, Cierpice, 12 marzec 2017

Jak w większości przypadków do bazy rajdu dotarłem w nocy dzień przed startem. Lokalizacja nie była najgorsza, na dotarcie w południowe rejony Torunia potrzebuje nie dużo więcej czasu niż 2 godziny.
Na miejsce przybyłem lekko przed godziną 22. Zdążyłem się jeszcze zarejestrować i ułożyć swój materac pod ścianą starej sali gimnastycznej. Zjadłem kolację i popiłem gorącą herbatą. Miałem za dużo czasu. Nie za bardzo wiedziałem co robić. Z tego wszystkiego zapomniałem się wylać a to mnie tak męczyło, że w nocy o godzinie 3,oo musiałem iść do toalety. Ogólnie spało mi się kiepsko.
Start lekko się opóźnił, ruszyliśmy na trasę o godzinie 8:15.
Najpierw z wieloma innymi uczestnikami ruszyłem w kierunku Wisły. Były problemy by przedrzeć się przez linię zabudowań ale jadąc za innymi jakoś dotarłem do pierwszego PK. W zasadzie już od pierwszego PK zacząłem podążać samotnie w kierunku kolejnych celów. Tylko na kolejnym PK spotkałem jeszcze duże grono innych uczestników. PK zlokalizowany był naprawdę pod imponującym wiaduktem. Dalej jechałem samotnie, czasami spotykając kolejnych uczestników rajdu. Szybko popełniłem jeden z dwóch największych błędów. Chyba źle odmierzyłem odległość na mapie i pojechałem 1,5km za daleko. Dużo czasu minęło nim zorientowałem się w ogóle gdzie jestem a pomogły mi w tym słupki leśne. Niestety czasu straciłem stosunkowo dużo. Całe szczęście, ze pogoda była naprawdę fantastyczna, ręce w ciepłych bez palczastych rękawicach marzły mi tylko na samym początku. Potem chyba specjalnie do moich zdjęć pojawiło się słoneczko.
90% tras rajdu prowadziło w lesie ale nawigacja nie była skomplikowana. Drogi leśne były niesamowicie dobrym stanie jeździło się po nich niesamowicie przyjemnie, brak piachu i wody, twardo jak na asfalcie.
Pierwszy PK minąłem z całkowitą premedytacją, drugi też, trzeci i czwarty nie zaliczyłem z powodu czasu i zagubienia a piąty całkowicie nie leżał na mojej drodze.
Trochę więcej muszę napisać o 3 i 4 miniętym PK,  powinienem je zaliczyć. Wydawało się to proste ale zła interpretacja mapy, pomimo cofnięcia, zwiodła mnie z drogi głównej a potem jak na nią wróciłem nie wiedziałem, że na niej jestem. Do tego doszedł jeszcze końcówka czasu i brak wiedzy, że kary za spóźnienia są niewielkie (1/30PK za 1 minutę). Szkoda bo te dwa PK powinny być moje.
W bazie dostałem dobrą smaczną pastę i wcale nie dlatego, ze byłem głodny jak wilk.
W sumie w ciągu niecałych 8 godzin przejechałem ponad 90km, zrobiłem ponad 200 zdjęć w tym kilka bardzo fajnych. Zająłem 39 miejsce na 44 sklasyfikowanych za co mogę mieć duże pretensje do siebie.
Jak napisałem wcześniej do domu nie miałem tak daleko ale niestety to była niedziela i następnego dnia musiałem jechać do roboty.

Janki, 17 marzec 2017