wtorek, 4 września 2012

Płock, 2 wrzesień 2012, Poland Bike 9

... czyli zawsze może być dużo gorzej niż się spodziewasz.

Wszystko zaczęło się całkiem dobrze. Pobudka przed 8, jajecznica, końcówka pakowania i do samochodu. Ruszyłem w trasę o godzinie 9:23 czyli 23 minuty później niż planowałem.
Pogoda piękna, dwadzieścia kilka stopni i piękne słońce. Dzisiaj cykl Poland Bike więc na maraton pojechałem sam. Oskar ma mecz, Filip z własnej woli raczej nie pojedzie a Bogusia musi odwieź Oskara na mecz.
W Płocku byłem przed godziną 11, niestety zanim znalazłem miejsce do zaparkowania minęło jeszcze kilka minut.
Na swoje nieszczęście przed wyścigiem postanowiłem wymienić tylną oponę w moim kochanym rowerze, I od tego momentu zaczęły się moje problemy. Nowa opona GEOXa nie za bardzo chciała się założyć na tylne koło, nie było Bogusi żeby pomóc. Przez pierwsze 15min męczyłem się ale całkiem spokojnie ale po 15 minutach zacząłem się mocno denerwować. Po głowie chodziły mi już myśli, że dzisiejszy dzień ograniczy się jedynie do samochodowego przejazdu na trasie Warszawa-Płocjk-Warszawa. Żeby było ciekawiej w trakcie zakładania uszkodziłem dwie dętki. Całą operację skończyłem 20 minut przed startem czyli na resztę przygotowań pozostało niewiele czasu. Oprócz standartowych przygotowań musiałem zamontować mój najnowszy nabytek czyli kamerkę GOPRO  HERO 2. Przed startem nie zdążyłem zrobić żadnego zdjęcia, pierwszy raz w historii moich startów w maratonach rowerowych, nie skorzystałem także z kibelka oraz nie zdążyłem przeprowadzić jakiejkolwiek rozgrzewki. W sektorze byłem 5 minut przed startem. Niestety był to znowu sektor 3.
Na początku próbowałem dotrzymać koła zawodnikom z końca sektora i nawet udawało mi sie do pierwszej ogromnej góry. Góra ta  wykończyła mnie kompletnie. Właśnie od tego momentu zaczęły się moje problemy. Mijali mnie kolejni zawodnicy. Nie byłem w stanie dotrzymać koła żadnemu zawodnikowi, który mnie wyprzedzał a było ich naprawdę wielu. Jeszcze nigdy w historii moich startów nie wyprzedziło mnie tak duża liczba zawodników. Może stało się to dlatego, że po raz pierwszy nagrałem na kamerę cały mój przejazd i myslałem, że fajnie bedzie pokazać mój przejazd znajonym. Obudziłem się dopiero kilka kilometrów przed metą. Wyprzedziłem kilku zawodników. Przez kilka kilometrów goniłem małą zawodniczkę, wyprzedziłem ją na ostatnim podejściu, dosłownie na podejściu, 500m przed metą wpychaliśmy rowery po schodach. Jak na koniec to tragedia, brakowało tylko kibiców, którzy by nie doceniali wysiłku zawodników. Ogólnie za wyjątkiem końcówki trasa super ale dla mnie chyba jeszcze trochę za ciężka. Widoki fantastyczne ale ja na pewno nie uznam tego maratonu za udany.


+ super pogoda
+ piękne widoki
- moja forma
- czas przed startem  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz