niedziela, 18 sierpnia 2013

Ełk, Mazovia 13, 18 sierpnia 2013

.....   czyli ostatnia część mazurskiego tryptyku.

Noc przed wyscigiem spedziliśmy w czwórkę w namiocie w Orzyszu. Dla mnie noc była ciężka. Położyliśmy się stosunkowo wcześniej, zaraz po ognisku na którym Martynka odwaliła "wiochę" poszliśmy do namiotu i legliśmy na materacach. Niestety w którymś z pobliskich ośrodków wypoczynkowych była stosunkowo głośna całonocna impreza. Wydawało mi się, że spałem tylko kilkadziesiąt minut przed pobudką.
Pobudkę mieliśmy kilka minut po godzinie 7. W namiocie było zimno. Bogusia przygotowała z zakupionych dzień wcześniej artykułów śniadanie. Wszystkim smakowało. Po ubraniu się przystąpiliśmy do pakowania rzeczy i składania namiotu. Przed godziną 10 siedzieliśmy w samochodzie zmierzającym do Ełku.
Był to nas trzeci występ w Ełku. W momencie wjazdu do miasta zaczeliśmy sobie wszyscy przypominać miejsce startu.Parking zlokalizowany był na półwyspie w centrum miasta, blisko linni startu i mety. Było trochę gorąco. Wpadłem na pomysłe by wykorzystać koce w celu zabezpieczenia samochodu przed slońcem. Bardzo się to sprawdziło.
Star jak co roku zlokalizowany był na wąskiej malowniczej uliczce w centrum miasta w pewnej odległości od linni mety. Po Gołdapi awansowałem do sektora 6. Przed startem porozmawiałem sobie z gościem na temat trasy a dokładniej on podzielił sie ze mną na temat swoich uwag co do pierwszych kilometrów. Trochę mnie wystraszył podjazdem na 7km miał być straszny a tak prawdę mówiąc w czasie jazdy nawet go nie zauważyłem. Już po starcie zauważyłem, że jechać mi bedzie bardzo ciężko. Początkowa długa asfaltowa droga spowodowała, że znalazłem się na końcu mojego sektora. Próbowałem załapać się do czwórki zawodników jadących kilkaset metrów za peletonem ale to też zakończyło się porażką. Jechałem sam. Przed 10km wyprzedzili mnie znajome sylwetki z sektora 7. Pocieszałem się faktem, że zapewne jadą FITa. Pomimo zmęczenia na rozjezdzie nie za bardzo się zastanawiałem, ruszyłem na trasę MEGA. Duża ilość otwartej przestrzeni pozwoliła mi ustalić moją pozycję. Kilkaset metrów przedemną jechał samotny zawodnik, za mną też długo nic nie było. Pojedyńcza sylwetka zawodnika przesuwała się także kilkaset metrów za mną. Chcioałem bardzo dogonić a nie być dogonionym. Przez dobrych 10km wisiałem tak między tymi dwoma zawodnikami. Momentami wydawało mi się, że doganiam tego zawodnika przede mną ale było to tylko moje złudzenie. Koło 20km wjechałem na całkiem miłą ścieżkę nad jeziorem. Gdybym nie był tak strasznie zmęczony byłby to zapewne jeden z fajnioejszych odcinkiów trasy. Niestety zmęczenie mnie pokonywało. Jechałem wolno. Kilka razy musiałem ustępować trasy zawodnikom mnie wyprzedzajacym. O dogonienieniu zawodnika przede mną musiałem zapomnieć. Zastanowiałem się co jest przyczyną mojej słabości. Znalazłem trzy powody. Po pierwsze zmęczenie po Orzyszu i Gołdapi. Po drugie cięzko przespana ostatnia noc. Po trzeci starość. O ile dwie pierwsze przyczyny problemu dla mnie nie stanowią o tyle trzeci powód trochę mnie przeraża. Ale prawda jest taka, że progres moich wyników w roku 2013 jest niewielki, liczyłem, że bedzie znacznie lepiej.
Trochę lepiej jeczhało mi się w drugiej połowie dystansu. Po pierwsze i najważniejsze nie jechałem już sam. W końcu udało mi się utrzymać koła mijającym mnie trzem zawodnikom. Liczyłem, że podwiozą mnie na kole. Nawet na początku tak to wygladało. Po pewnym czasie zauważyłem, że cała trójka czaji się jak czajniki. Przede mną jechał zapamietany przeze mnie grubasek z Olsztyna. Nie wytrzymałem. Postanowiłem wyjśc na czoło gruby i dociągnąć do grubaska. Myślałem, że uda mi się to zrobić szybciej. Dopiero po kilku kilometrach na wzniesieniu siadłem na kole grubaska. On niestety też mnie za długo nie pociągnął. Nie miał ochoty prowadzić. Wyszedłem na prowadzenie. Prowadziłem tak ten mały peletonik dobrych kilka kilometrów, czasami szybciej a czasami całkiem wolno. Jechało mi się całkiem fajnie. Nikt nie kwapił mi się ulżyć. Dopiero na którymś z rzędu podjezdzie wyprzedził mnie nie znany mi blizej gość. Ciągnął ładdnie, ja jechałem cały czas na drugiej pozycji. Wyprzediłem go po kilku kilometrach kiedy było widać, że już nie wytrzymuje. Natępne kilka kilometrów należało do mnie ponownie wyszedłem na prowadzenie. Niestety tempo przerosło moją wytrzymałość. Około 8km przed metą zostałem wyprzedzony przez grubaska i gościa, który jechał za mną zapewnwe ponad 20km. Nawet krzyknął do mnie bym złapał koło ale ja już naprawdę nie miałem siły. Całe szczęście, że w dali widziałem już wiże kościołów miasta Ełk. Pamiętną ścieżką nad brzegiem jeziora dotarłem do Ełku. Już w mieście nieco zdezorientowany brakiem oznakowania zostałem wyprzedzony przez zawodnika i zawodniczkę. Nie byłem w stanie finiszować. Zmęczony przekroczyłem linnię mety.
Na mecie czekał na mnie już Oskarek. Z radością poinformował mnie, że dzisiejszy etap swojego wyścigu po prostu wygrał. Zdziwiłem się bardzo, gdyż było to pierwsze zwycięstwo kogoś z naszej rodziny w cyklu MAZOVII. Opowiedział mi końcówkę. Na starcie jego dystansu staneli prawie wszyscy najlepsi zaodnicy. Jechali w szóstkę przez cały dystans. Kilkaset metrów przed metą jeden z nich się wywałił. Zostało pieciu. Ucieczka jednego z nich została skasowana kilkasetmetrów przed metą i wtedy grupa lekko staneła. Na mostku Oskar ruszył do ataku. Zaatakował tak mocno, że nikt z pozostałych zawodników nie był w stanie go wyprzedzić aż do samej mety, przekraczali linnie mety w sekundowych odstępach. Brawo Oskar jesteś wielki.
Martynka przyjechała w srodku stawki. Wyprzedziła zawziętą dziewczynkę, z którą zapewne za rok bedzie walczyła o podium. Po wyścigu korzystając z naturalnych warunków Martynka skożystała z dobrodziejstwa pobliskiej plaży.
Ja pomimo ogólnego zmęczenia osiągnełem w Ełku najlepsze procenty ale wynikało to z faktu że trasa była stosunkowo łatwa.
Do domu pomimo wakacyjnego szczytu dotarliśmy o godzinie 20:30. Przed blokiem czekał juz na nas Filip, uczestnik obozu piłkarskiego. Byłem bardo zadowolony, że w poniedziałek nie muszę iść jeszcze do roboty.


Janki, 22 sierpnia 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz