sobota, 4 czerwca 2016

Leśne Dukty ..............

............ czyli  gorący kontakt z naturą.

Był to mój czwarty z kolei tydzień po tygodniu start w rajdach na orientację a zarazem trzeci kolejny start w Leśnych Duktach. Niestety zaczęło się lato i było strasznie gorąco.
Ale od początku. Start był o godzinie dziewiątej a od bazy rajdu dzieliło mnie 4 godziny szybkiej ( niektórzy mówią bardzo szybkiej jazdy) więc niestety musiałem pojechać w piątek po południu. Wyjechałem z domu kwadrans przed godziną 20. Bez przeszkód otarłem w okolice rajdu. Ostatni kawałek był fantastyczny. Wąska asfaltowa droga, po obu stronach trochę trawy i las, ciemność bo była już po godzinie 23. A na tej trawie w różnych konfiguracjach pasło się ponad 15 saren i jeleni. Bynajmniej nie uciekały na widok świateł samochodu. Wydawało mi się, ze niektóre mogłem nawet pogłaskać. Pierwszy raz w życiu takie coś mi się przydarzyło. Akurat wtedy rozmawiałem z Bogusią i mogłem jej to wszystko przekazać na żywo.
Baza mieściła się w ośrodku wypoczynkowym. W przeciwieństwie do ostatnich Duktów tym razem nie było namiotów. Można było spędzić noc w domku nad jeziorem. Ja niestety byłem nie dość, że przyjechałem późno to byłem nastawiony na nocleg w samochodzie. Zaparkowałem przy małej latarni. Wyciągnąłem rower z samochodu i zamontowałem na dachowym bagażniku. Zrobiło się miejsce na na samochód. Szybko przygotowałem sobie legowisko i po szybkiej kolacji poszedłem spać. Spało mi się stosunkowo dobrze. Obudziłem się o 6:3o. Jak zawsze nie było porannej toalety. Ubrałem się, zjadłem śniadanie, zarejestrowałem się przygotowałem rower i byłem gotowy do startu. Cały rajd składał się z dwóch, w zasadzie z trzech etapów.
Najpierw obowiązkowy prolog. Do prologu dostaliśmy nietypowe mapy. Mapy którymi posługują sie leśnicy. Do zaliczenia było 10PK. Co ciekawe przed startem zostaliśmy wyposażeni w czipy co za wyjątkiem HARPAGANA zdarza się stosunkowo rzadko. Nie lubię takich startów. Tutaj tez wszyscy wystartowaliśmy razem. Jedynym moim problemem było tylko wybranie osób za którymi podążać. W drodze do pierwszego punktu wybrałem jakąś taktykę. Mapy rzeczywiście były mylące. Nie zawsze było wiadomo czy a granicy drzewostanu rzeczywiście jest jakaś droga. Na trzeci PK jechałem już sam. Postanowiłem zaryzykować, niestety mapy leśników nie były aż tak dokładne jak dokładne być powinny. Straciłem kilka minut. W sumie prolog nie poszedł mi najlepiej. Do bazy dotarłem dwadzieścia minut przed godziną 11.oo. Wniosek jest chyba jeden: jak dostaniesz mapę w czytelnej skali to korzystaj tylko z tych dróg, które widzisz na mapie i nie licz na cuda bo na pewno sie nie uda.
Tutaj dostałem dwa arkusze map w formacie A3 i odcinek specjalny na kartce A4. Do zaliczenia było aż 29PK. Szalenie dużo, jest to dla mnie problem gdyż daje sobie sprawę że właśnie najwięcej czasu tracę na punktach kontrolnych i nie sądzę by to się szybko zmieniło. Taktykę miałem stosunkowo prostą, zaliczyć wszystko co jest stosunkowo blisko  siebie. Przez całą trasę jechałem kompletnie sam tylko czasami na PK spotykałem innych zawodników. Całe szczęście, że większość trasy prowadziła w lesie co niewątpliwie przyczyniło się do mojego przetrwania.
Globalnie teren był stosunkowo płaski dlatego też wydaje mi się że zaliczyliśmy wszystkie wzniesienie. Na jednym z nich spotkałem PB, który zjeżdżając z górki powiedział mnie, że górka jest do podjechania. Dziwne bo ja ledwo co na nią podszedłem. Z górki tej był fantastyczny widok na bagna. Zrobiłem nawet  zdjęcia ale rzeczywiście zdjęcia nie odzwierciedlają tego jak to wyglądało na prawdę.
Po drodze mieliśmy dwa punkt z wodą. Oba niestety nie znajdowały się na PK ale były po drodze do nich. Lokalizacja ich wyjątkowo mi pasowała. Jeden z nich mieścił się w chacie myśliwskiej Mościckiego. Tutaj kilku fajnych facetów zaproponowało mi nawet zupę. Zrezygnowałem. Oprócz wody dostałem pigułkę wiedzy o okolicy. Okazało się, że rajd zlokalizowany był w miejscu przedwojennej granicy niemiecko- polskiej. Dworek był w Polsce a baza znajdowała się już w rzeszy.
Ogólnie nie miałem problemów ze znalezieniem PK. Pomogła w tym bardzo czytelna mapa i nie chowanie punktów na siłę.

OZI, 10 czerwiec 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz