piątek, 16 marca 2018

Rajd Liczyrzepy edycja zimowa czyli ...............

...........   wynik dużo lepszy niż wydarzenia na trasie.

Krośnice, 24 luty 2018

Był to mój pierwszy rajd rowerowy w sezonie. Obywał się w iście zimowych warunkach, mało śniegu ale minus 5 plus bardzo silny wiatr czyli czasami temperatura odczuwalna dochodziła do minus 20 stopni Celsjusza. Całe szczęście dobrze się na te warunki przygotowałem.
Trochę liczyłem na dobry rezultat gdyż rajd rozgrywany był w formule " więcej wagowych PK niż możesz zaliczyć" czyli oprócz mięśni zaczyna liczyć się bardziej głowa.
Do bazy przyjechałem lekko po godzinie 22.oo. Baza mieściła się nietypowo, w schronisku młodzieżowym. Przydzielono mi łózko w pokoju sześcioosobowym. Łózka były piętrowe, niestety pozostały tylko miejsca na górze. Trochę połaziłem, zjadłem kanapki, wlazłem na górę i obudziłem się dopiero rano.
Nie pamiętam już o której wstałem, w każdym razie nie miałem problemów z przygotowaniem do startu. Pomimo chłodu i wiatru, dwie kurtki i pojedyncze okulary wystarczyły jako zabezpieczenie. Na nogi założyłem: nie za grube skarpety, "zimowe" buty i ochraniacze. Jeszcze w domu myślałem o zabezpieczeniu ochraniaczy taśmą klejącą ale niestety zapomniałem zabrać taśmę z domu ale i dobrze bo takie zabezpieczenie jedynie mogło mi przeszkadzać.
Po spojrzeniu na mapę zorientowałem się, że najbardziej sensowne było by pojechanie na północ i jazda przeciwna w stosunku do ruchów wskazówek. Dodatkowo postanowiłem skupiać się na PK dużej wartości tak jak zawsze robi w HARPAGANIE.
Od początku jechałem samotnie, od czasu do czasu spotykając pojedynczych zawodników.
Początek nie był najlepszy. Wybrana droga kończyła się przed torami i musiałem sforsować bardzo głęboki dół. Z rowerem było naprawdę ciężko. Potem miałem ogromny problem ze znalezieniem ewangelickiego cmentarzyka. Pomimo, ze przy nim stałem to się cofnąłem i później ponownie do niego powróciłem.
Po pierwszym zaliczonym PK była prawdziwa tragedia. Zorientowałem się, że tylne bezdętkowe koło nie trzyma powietrza. Było zimno jak cholera. Myślałem nawet o powrocie do bazy, wycofaniu się z rajdu. Postanowiłem wsadzić dętkę do środka. Nie było to łatwe, miałem dwie dętki ale tylko jedna nie była dziurawa. Opona schodziła bardzo ciężko, jeszcze ciężej było założyć ja na obręcz. Bałem się że przedziurawię ostatnia dętkę. Trwało to lekko pół godziny ale się udało. Nieszczęścia niestety chodzą parami, pomyliłem drogę i musiałem się wracać, dodatkowy kilometr. Nie liczyłem już na dobry rezultat. Chciałem tylko mieć fajny dzień i dobrze się bawić. Udało się mimo, ze złe przygotowanie roweru dało o sobie znać wkrótce po naprawie ogumienia. Musiałem źle złożyć tylne koło co spowodowało, że jak nie kręciłem pedałami to spadał mi łańcuch. Łańcuch spadł mi kilka razy, co dziwne usterka sama naprawiła się na finiszu.
Pomimo wszystko sukcesywnie zaliczałem kolejne punkty. Okolica była fantastyczna. Bardzo lubię te stare poniemieckie tereny. Zagubione cmentarzyki, niesamowite budowle, stare niemieckie domy i inne zabytki. Wszystko to można było zobaczyć. Teren, który przemierzałem, był lekko pagórkowaty. Ale przez cały czas jechało mi się całkiem fajnie. Wszystkie punkty były "POCHOWANE" o czym organizator poinformował na starcie. Jechałem bardzo spokojnie. W zasadzie od 2PK nie miałem większych problemów z znajdowaniem kolejnych PK, może za wyjątkiem jednego, do którego najpierw poszedłem by następnie wrócić i pojechać rowerem.
Zrobiłem kilka błędów wyboru. Nawet przy tych problemach jakie miałem mogłem z tej trasy dużo więcej wyciągnąć.
Na metę przyjechałem 15 minut przed końcem czasu.
Po posiłku udałem się bezpośrednio do domu
Wyniki pojawiły się późno, we wtorek. Szukałem siebie w ogonie a okazało się, że zająłem bardzo dobre 12 miejsce spośród 37 startujących. Jest to niewątpliwie jeden z większych moich rowerowych sukcesów. Szkoda, ze nie udało się wcisnąć do pierwszej 10.
W sumie przejednałem tylko trochę więcej niż 80km.
Powinienem poprawić:
- przygotowanie roweru do startu,
- lepiej optymalizować trasę,
- czytanie dystansów z mapy.

Janki, 16 marca 2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz