sobota, 14 maja 2016

DyMnO, nic za darmo czyli .......

........ ciężki rajd na orientację na Mazowszu,

Niewątpliwie jeden z najfajniejszych rajdów a do tego jeszcze na Mazowszu. Postanowiłem poświęcić go pamięci Andrzej Typrowicza, chłopaka z Dukli, który zmarł w tym tygodniu. Pozostało mi po nim na pewno: zwyżka w Fordzie i szczoteczki automatyczne w domu. Andrzeju fajnym gościem jesteś.
Baza rajdu była w miejscowości nad Narwią, Nowogród. Dotarłem tam w piątek po godzinie 11. Nie zdążyłem na odprawę. Miejsca do spania wcale nie było za dużo. Ograniczenie sali spowodowało, że na koniec człowiek leżał przy człowieku. Przed zaśnięciem sprawdziłem pogodę, nie wyglądała najlepiej, deszcz przez cały dzień z prawdopodobieństwem 60-80%. Spałem około 5 godzin. Wstałem trochę za późno, 4:55. Zjadłem tylko jedną kanapkę. Skorzystałem z toalety, z tym akurat problemu nie było. 20 minut po godzinie 5 byłem przy samochodzie w stroju kolarskim. Wyjąłem rower z samochodu i dopiąłem do niego numer i wszystkie inne gadżety. Do plecaka dołożyłem mojego SCOTTA przeciwdeszczowego. Czasu niestety miałem za mało w efekcie czego zapomniałem zabrać telefonu. Mapy odebrałem jeszcze w trakcie pakowania. W sumie dostałem osim kartek papieru, trzy z mapami głównymi, trzy z mapami szczegółowymi, opis punktów i zadanie testowe.
Pomimo wszystko na trasę wyruszyłem jako jeden z pierwszych. Prawie wszystkie punktu były położone na północnym brzegu rzeki Narew. Wybrałem ambitną trasę chociaż wiedziałem, że limitu punktów i tak nie zaliczę a limit był wysoki. Obowiązkowo do zaliczenia było ponad 30 punktów i do tego jeszcze kilka dodatkowych. Jeździłem sam chociaż od pierwszego punktu  przez cały czas spotykałem się z dwójką zawodników o numerach 118 i 119. Zaliczałem średnio dwa punkty na godzinę. Na początku jeździło mi się fantastycznie, do 60km sprawiało mi to ogromną przyjemność. Okolica była bardzo ciekawa. Żaden punkt nie był łatwy do zdobycia, Każdy wymagał większego lub mniejszego wysiłku ale nic za darmo.

Warszawa, 20 maj 2016

Niestety w pewnym momencie połączenie problemów fizycznych, psychicznych i nawigacyjnych spowodowały, że się poddałem. Po długim dojeździe dotarłem do lasu, w którym umieszczony został PK. Niestety drogi na mapie pokrywały się z drogami w terenie. Ja zgubiłem się kompletnie. Szukałem długo. Próbowałem zaliczyć PK z drugiego kierunku. Też się nie udało.
Byłem daleko od bazy. Pierwotnie planowałem wracając zaliczać kolejne PK. Miałem czas chociaż zapomniałem telefonu.
Zdecydowałem się jednak wycofać. Asfaltem wróciłem do bazy. W bazie byłem jako jeden z pierwszych, Byłem tak wcześnie, że nie udało mi sie nawet skonsumować posiłku regeneracyjnego. Jak opuszczałem bazę zaczął padać deszcz. Końcówka ponoć była straszna, oprócz deszczu padał grad, zrobiło się zimno. Wstyd mi, że się wycofałem. Nie tak powinienem kończyć moje imprezy, niestety zdarza to mi sie coraz częściej.

OZI, 10 lipca 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz