niedziela, 27 września 2015

Trudy, jeden z ostatnich rajdów w sezonie .............

...............   czyli przygotowanie przed Harpaganem.

Długo się zastanawiałem czy w nim wystartować. Decyzję podjąłem w ostatnim tygodniu. Przerażała mnie głównie odległość. Barlinek leży blisko Szczecina. Za było przetarcie przed moją najważniejszą imprezą, Harpaganem.
Postanowiłem pojechać autostradami. Wcale tak długo nie była, Przerażała mnie tylko cena: 10+17+17+25= 69PLN. Ale na miejsce dotarłem po czterech godzinach. Była już północ. Akurat została otwarta brama na dziedziniec szkoły. Tam zaparkowałem. Rejestracja była już zamknięta. Znalazłem miejsce na sali gimnastycznej. Dziwne ale wcisnąłem się jeszcze pod ścianą.
Wstałem kilka minut po godzinie 5. Zjadłem kanapki, odwiedziłem toaletę i poszedłem się zarejestrować. I pojawił się problem. Nie było biura zawodów. Myślałem, że otworzy się o godzinie 6. Ale 6 minęła i nic. Czekałem. Czas uciekał a biura nie było. Miałem jeszcze do przygotowania rower ale musiałem się wcześniej zarejestrować bo na zewnątrz też wyjść nie mogłem. Szkoła była szczelnie zamknięta. Zadzwoniłem do organizatora i biuro zostało otwarte po kilku minutach.
Rejestracja była bardzo uproszczona i przebiegłą bardzo sprawnie.
Rajd wystartował punktualnie. Prymitywna mapa była w formacie A3, skala 1:100 a na niej 19PK położonych poniżej Barlinka. Trasa byłą dosyć jednoznacznie określona. Wybrałem kierunek przeciwny do ruchu wskazówek zegara. Ruszyłem za moim starym kolegą z brodą. Nie lubię początku, szczególnie gdy jest w jakiejś większej miejscowości, gubię kierunki. Razem za mną jechało jeszcze kilka osób. Nie potrzebowałem nawigacji wystarczyło tylko śledzić. Potem pozostało mi tylko liczyć na siebie. Na początku myślałem nawet, że zaliczę wszystkie punkty ale się nie udało. Miałem kilka wpadek nawigacyjnych. Największa to chyba czwarty z kolei PK. Wszystko wydawało mi się jasne. Zdziwiłem się tylko gdy zamiast lasu była polana a rzeki nigdzie nie było. Byłem przekonany, że wysokość jest właściwa, więc po pierwszych porażkach trawersowałem w kierunku zachodnim, Szczęśliwie wypatrzyłem zawodników powracających z punktu. Straciłem dobrych kilka minut.
Drugi poważny i głupi błąd nawigacyjny popełniłem w środkowej części rajdu kiedy byłem już nieźle zmęczony. Coś sobie ubzdurałem i jak głupek jeździłem w kółko. A wszystko wydawało się takie łatwe. Miałem się cofnąć do drogi obok, której już przejeżdżałem.
Kilka dojazdów miałem nieoptymalnych ale na pewno bezpiecznych. W ogóle doszedłem do wniosku, ze z nawigacją nie jest u mnie najgorzej, na pewni za wolni jeżdżę. Razem ze mną jeździli i ciągle się wyprzedzaliśmy z dwójką młodszych chłopaków. Rozstaliśmy się przed PK9. Oni pojechali go zaliczyć, ja postanowiłem go pominąć. Oni spóźnili się około 30 minut ja przyjechałem 6 minut przed końcem limitu czasu. Niestety czasu miałem za mało. Z zaliczenia dwóch PK zrezygnowałem chociaż byłem tuż przy nich. Końcówkę miałem ostrą. Walczyłem z czasem i ciemnościami. Całe szczęście nie pomyliłem drogi a końcówka była z górki. Bałem się, że nie zdążę gdy 25 minut przed limitem czasu zobaczyłem, ze do Barlinka jest jeszcze 8km. Bardzo się bałem, że nie znajdę bazy. Szczęśliwie tak nie było.
W środkowej części trasy mijałem się z jednym z zawodników, który zdecydowanie jeździł szybciej ode mnie. Jeździł super, nawet do najtrudniejszych PK dojeżdżał rowerem ale jego nawigacja tego dnia nie była najlepsza, dzięki niej przez kilka PK jechaliśmy razem,
W sumie zaliczyłem 16PK z 19. Dwa z tych trzech prawie zaliczyłem. Do jednego brakowało mi około 3km, do drugiego 700m. Niestety priorytetem było dotarcie  do mety na czas, Udało się. Przy okazji ustanowiłęm swój rekord przejechanych podczas jednego rajdu, ponad 190km. Bardzo dobry trening przed Harpaganem.
W bazie zostałem do rana. W domu byłem przed 11. W sumie kolejny fajny weekend.

Warszawa, 27 września 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz