piątek, 12 czerwca 2015

MAZURSKIE TROPY, Gierzwład ...............

............ czyli jak postanowiłem powrócić do blogowania dla samego siebie.
GIERZWAŁD, Mazurskie Tropy, trasa rowerowa 130km
Na imprezę wyjechałem o godzinie 5 z rana. Dojazd zajął mi dwie i pół godziny. Do ładnego miasteczka Gierzwałd przyjechałem przed godziną ósmą. Start mojego dystansu planowany był o godzinie 9:oo.
Swoje przygotowania rozpocząłem od roweru. Rower był po przeglądzie w AIRBIKu. Wymienili mi między innymi oponę. W/w opona pękła mi po napompowaniu do 3atm. Serwisowa dętka to pomyłka. Huk był ogromny. Wzbudziłem tym ogólne zainteresowanie. Całe szczęście, że tuż przed wyjazdem załatałem sobie dętkę continentala i zabrałem ja ze sobą. Bałem się, że bez zapasu ruszę na trasę ale zdarzył się cud i znalazłem zagubiony wcześniej mój pod siodełkowy zasobnik z narzędziami.
Pogoda była kiepska. Temperatura blisko 10 stopni Celcjusza. Niebo pochmurne. W trakcie jazdy kilkakrotnie zmoczył mnie deszcz. Co prawda, zabranej kurtki przeciwdeszczowej nie zakładałem.
Do zaliczenia było 27 punktów kontrolnych. Zaliczyłem tylko albo aż 22. Zająłem dobre 18 miejsce na 44 zawodników, którzy wystartowali.
Było super. Wytrzymałem do końca. Miałem siłę przejechać więcej. Nie bolało mnie kolano. Końcówkę miałem ostrą.
Tak naprawdę chciałem pisać tutaj tylko o popełnionych błędach. A było ich kilka oto największe według kolejności w jakiej się pojawiały:
1.
OPIS: początek trasy, po zaliczeniu pierwszego PK postanowiłem leśnym skrótem dojechać do następnego PK, z mapy wynikało, że droga miała dochodzić do innej drogi głównej, która po kilkuset metrach łączyła się z drugą główna drogą  ale istniały liczne odnogi łączące się z droga drugą, dla mnie najpierw w lewo potem w prawo, dodatkowo na drodze wyprzedził mnie jeden z zawodników z czołówki, widziałem go,
CO SIĘ STAŁO: po dojechaniu do drogi głównej on skręcił w lewo ja w prawo, minąłem kilku zawodników jadących w przeciwnym kierunku,
POPEŁNIONE BŁĘDY:
- nie pojechałem za zawodnikiem z czołówki, wręcz pojechałem w kierunku przeciwnym,
- źle określiłem swoją pozycję w terenie
POWINIENEM
- pojechać za zawodnikiem z czołówki,
- dokładnie przemyśleć kierunek jazdy po pojawieniu się pierwszych wątpliwości,
STRACIŁEM około 12 minut.
2.
paniczne szukanie punktu na końcu wyścigu i jego nie znalezienie, był to ostatni PK, który chciałem zaliczyć, miałem mało czasu, pod PK dotarłem dobrze ale  wybrałem złą drogę i punktu nie znalazłem,
- powinienem zachować więcej spokoju i lepiej wykorzystać kompas,
Do mety dotarłem na czas ale miałem trochę nerwówki.

Kończę tą opowieść prawie rok po rajdzie. Niestety nie dużo już pamiętam.

Targówek, 12 czerwiec 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz