niedziela, 20 kwietnia 2014

Muranów, 9 kwietnia 2014, Szybki Mózg 1

.....   czyli jak rozpocząłem mój drugi cykl zawodów na orientację.

Był to mój bardzo ciężki tydzień. O dziwo dużo pracy w pracy. Dodatkowo na horyzoncie pojawił się zakup mieszkania. Niestety na zawody nie pojechały kobiety. Bogusia nie mogła a Martyna bez Bogusi jeszcze sama nie wystartuje.
Takoż w męskiej obsadzie wsiedliśmy koło godziny 18 do samochodu. Na Muranów wcale nie mamy daleko. Problem zawsze stanowi znalezienie miejsca do parkowania. Tym razem było najgorzej. Ulicę, którą wytypowałem do zaparkowania okazała się kompletnie zajęta. Musieliśmy trochę się pokręcić. Straciliśmy przez to tyle czasu, że gdy rejestrowaliśmy się na start byliśmy na styk. Start był nieco oddalony od bazy.
Ja startowałem pierwszy. Kilka minut za mną startował Oskar a Filip startował jako ostatni. Tak ostatni ze wszystkich.
Z pierwszym punktem nie miałem problemu. Zacząłem jak wszyscy, w lewo. Potem też większych błędów nie popełniłem może za wyjątkiem płotków prze które przeskoczyłem a nie do końca jestem pewny czy mogłem. Wiedziałem gdzie jest meta. Z ostatniego punktu do mety biegłem ulicą Świętokrzyską. Za mną biegł inny uczestnik imprezy. Czułem, ze chciał mnie wyprzedzić. To mnie bardzo zmobilizowało. Jeszcze przyspieszyłem. Pomimo jego wysiłku nie dałem się wyprzedzić. Pierwszy wsadziłem chipa do dziurki. Dziwne ale chip nie błysnął więc trzymałem dłużej i wtedy zawodnik buchnął, krzycząc w moim kierunku jakieś niemiła słowa. Wyjąłem chipa i powiedziałem by dał sobie siana. Ktoś z tłumu wsparł mnie. Ale po minucie przypomniałem sobie, że bramka się nie zaświeciła, dla pewności po raz drugi wsadziłem czipa do odczytu. Nie wiem czy nie był to przypadkiem mój błąd. Patrząc na wyniki wyraźnie widać że w rezultatach zaznaczony został drugi odczyt. Strata około 1 minuty i 4 pozycji.
Czekałem na chłopaków. Najpierw minął czas przybycia Oskara by mnie wyprzedził. Osakr pojawił się kilka minut później. Na Filipa czekaliśmy wyjątkowo długo. Zapewne sam pracował z mapą. To dobrze takie starty nauczą go najwięcej.  Na koniec nawet wyszliśmy po niego na trasę. Spotkaliśmy go przy ostatnim punkcie. Oska wskazał mu jak dobiec do mety co i tak nie pomogło mu w osiągnięciu dobrego rezultatu. Przebiegł cały dystans zdecydowanie najgorzej. Daleko za mną  i daleko za Oskarem.
Po biegu trochę bolały mnie łydki, poza tym czułem się super. Byłem bardzo zadowolony z rezultatu a co najważniejsze wygrałem z chłopakami. Tak trzymaj staruszku.


Biał Podlaska, 20 kwietnia 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz