niedziela, 20 kwietnia 2014

Legionowo, 13 kwietnia 2014, MAZOVIA 1

....   czyli start po starcie.

Pierwsza MAZOVIA w tym roku odbyła się w niedzielę 13 kwietnia. Niestety dzień wcześniej czyli w sobotę 12 kwietna wystartowałem całkiem udanie w HARPAGANIE. Do domu przyjechałem o północy. Położyłem się spać o godzinie 2. Całe szczęście, że Legionowo jest zlokalizowane stosunkowo blisko mojego mieszkania. Szybko wyciągnąłem wnioski z nowego rozkładu wyścigów na MAZOVII. W związku z tym, że Oskar, Martyna i Bogusia startują wcześniej a ja z Filipem później postanowiłem na zawody zabierać tylko trzy rowery: mój, Filipa i Martyny.
Rozwiązanie to sprawdziło się w Legionowie.
Niestety na start przyjechaliśmy bardzo późno. Martyna i Oskar ledwo co wleźli do sektora a dzieci było strasznie dużo. Dodatkowym minusem był fakt, że trasa dystansu hobby była wyjątkowo krótka. Zanim Oskar się mógł rozpędzić to była już meta. Ja na początku robiłem zdjęcia. Na metę pierwszy przyjechał Oskar. Nie poszło mu najgorzej ale zajął dopiero 7 miejsce. Trochę wyższą pozycję zajęła Martynka ale mam podejrzenia, że nie dała z siebie wszystkiego. Bogusia dojechała ostatnia.
Ja z Filipem wystartowaliśmy o godzinie 11:30. Start był punktualny. Ja startowałem z sektora 5, Filip z sektora 6. Nie łudziłem się, że osiągnę jakikolwiek dobry rezultat. Już przed startem podjąłem decyzję, że dzisiaj zaliczę fita. Wystartowałem spokojnie. Czułem HARPAGANA. Ustawiłem się w końcówce sektora i kręciłem. Pierwsze pytanie jakie miałem to kiedy wyprzedzi mnie Filip. Nastąpiło to szybciej niż się spodziewałem. Przyczepiony do innego zawodnika wyprzedził mnie na 7 kilometrze. Krzyknełem mu "cześć Filip" jak mnie mijał. Nawet zareagował. Dystans był krótki a trasa łatwa. Była nawet jedna górka pod którą musiałem podprowadzić rower. To zawsze jest najcięższe. Finisz zacząłem 7km przed metą. Wtedy top właśnie wstąpiły we mnie nowe siły. Wyprzedziłem kilku zawodników. Dwa kilometry przed metą ustawiłem się za grupką zawodników. Chciałem bardzo ich wyprzedzić. Z większością nie miałem żadnych problemów. Została dziewczyna. Jechałem za nią dobrych kilkaset metrów. Wyprzedziłem ją na górce. Czułem, że za mną jadą inni. Dawałem z siebie wszystko. Pierwszy wyjechałem na ostatnią długą asfaltową prosta. Kręciłem ile sił mama dała. Z grupki wyprzedziłem wszystkich ale 300 metrów przed metą wyprzedził mnie jakiś machron, który pojawił się nie wiadomo skąd. W sumie było super. Trochę sił zostało mi po 180km rajdzie na orientację rozgrywanym dzień wcześniej. Finisz był super.
Inni spisali się też nieźle. Najlepiej Filip. Awansował do 3 sektora. Niebywałe. Sektor marzenie. O dziwo ja spisałem się niewiele gorzej. W następnych zawodach wystartuje z sektora 4. Sądzę, że Maluchy będą jeździć lepiej, Oskar gdy będzie dłuższa trasa i mniejszy tłok na starcie. Martyna gdy trochę potrenuje zmianę biegów.
W klasyfikacji rodzin uplasowaliśmy się na 10 pozycji. Najlepiej punktował Filip, Oskar i Martyna podobnie na 80%. Mój wynik był niewiele gorszy.


Biała Podlaska, 20 kwietnia 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz