wtorek, 18 czerwca 2019

Dymno 2019 .....................

.................. czyli jak można przygotować trudny rajd na Mazowszu.

Chciałem naprawde dobrze wypaść w tym rajdzie. Pomimo bliskości bazy postanowiłem zajechac na miejsce w piatek wieczorem. Spałem dobrze ale to tez nie wystarczyło.
Już sam starcz miałem kiepski. Jest to chyba najwcześniejszy start z wszystkich rajdów, godzina 6oo. Przed startem dostaliśmy trzy mapy główne (dwa razy A3 i raz A4) trzy czy cztery kartek A4 z rozświetleniami oraz dwie kartki A4 z odcinkami specjalnymi,. Na poczatku miałem ogromny problemy z połączeniem tych pięciu planów. Złośliwie jeden z odcinków specjalnych przekręcili do góry nogami. Troche sam a troche podgladajac innych złożyłem wszystko do kupy. Wybrałem pętle wydawało mi sie ze małą tak by spokojnie przed upływem czasu zaliczyc jeszcze wszystki punkty specjalne.
Wystartowałem dobre 15 minut po sygnale startu. I tuz po starcie niespodzianka. Przednie koło kompletny flag. Musiałem sie zatrzymac i małą pompeczkę machnąć 100 razy by uzyskać trochę ciśnienia w przednim kole. A wszystko to na oczach ostatnich startujących i organizatora rajdu. Obciach pełny.
Jako jedyny wybrałem ten kierunek. Już pierwszy PK wskazał mi co tak naprawdę mnie czeka. Wydawał sie być prosty ale droga skończyła się 300m przed punktem a potem brodzenie w wodzie po kostki i wąska ścieżka przez pokrzywy. A potem to było juz tylko gorzej. Przy kolenym PK nie miałem problemów nawigacyjnych ale musiałem sie wysrać a kiedy sram w czasie rajdu to nigdy nie mam dobrago rezultatu. Tak też było i tym razem.
Kompletnie zameczył mnie kolejny PK. Nie wydawał się być skomplikowany chociaż niepokojąca była kończąca się droga i jakby bagienko bezposrednio przy PK. Błąd zrobiłem już na samym początku podejscia. W końcówce drogi dojazdowej za bardzo odbiłem na południe. Związku z faktem że droga wyznaczał kierunek lokalizacji PK wszedłem w bagienko kierując się za bardzo na południe. Szedłemi szedłem a zakrętu rzeki nie było, mogę napisac więcej nie było wskazanej rzeki. Rower zostawiłem na skraju lasu ale mimo to szło sie bardzo ciężko, bagienko było wszedzie z wodą różnej głębokości czasami nawet po kolana. W końcu za sitowiem znalacłem rzekę, dzikośc całkowita, nie można było iść brzegiem, obchodziłem sitowie na około. Dodatkowo pojawiła się mała rzeczka, której przeskoczenie wydawało się niemożliwe. Całe szczęście są bobry, po ich budowli udało mi się przejśc na drugą stronę, potem już było łatwo. Wzdłuż rzeczki dotarłem do jej zakrętu. Dopiero wracając dotarło do mnie jak na mokrej łące błądziłem, źle przyjety azymunt na poczatku wymęczył mnie strasznie.
Dalej było podobnie. Każdy PK trzeba było po prostu wyciągac z głuszy. W zasadzie nie miałem przerwy, w zasadzie nie błądziłem ale zaliczenie prawie każdego PK zajmowało mi strasznie dużo czasu.
Koło godziny 15.oo postanowiłem lekko zmodyfikowac trase by zdążyć dotrzec i zaliczyć oba odcinki specjalne. Po prostu postanowiłem pominąć kilka PK.
I tak moją rzekę Liwiec przekraczałem koło godziny 17oo. Miałem zaledwie trzy godziny na zaliczenie 10 punktów specjalnych. Ale byłem zmęczony, słońce świeciło niesamowicie ostro a ja pomimo znalezienia pierwszego PS byłem strasznie osłupaiły. Najpierw poszedłem złą stroną rzeczki, łaka w wysokiej trawie. Potem skończyło mi się picie a na koniec pomimo poszukiwania właściwej drogi gównio z tego wyszło. Zrobiło się stosunkowo późno. Postanowiłem powrócić do bazy. Po prostu sie poddałem. Do bazy nie było blisko ale szczęśliwie dojazd był po drodze asfaltowej. Chyba jako jeden z pierwszych dotarłem do mety.  W tej edycji DyMnO korzystaliśmy z nowych chipów więc po jego zdaniu otrzymałem informacje że za chwile dostanę mój wynik. Wiedziałem że jest źle więc nawet nie czekałem na rezultat. Zjadłem obiad dobry w restauracji i pojechałem do domu.
Nie moge napisać, ze był to mój udany start, Zająłem jedno z ostatnich miejsc, rower musiałem pompować, było strasznie gorąco ale bawiłem sie super.
Organizator po raz kolejny raz dowiódł że można trudny i dobry rajd zorganozowac nawet na Mazowszu.

Janki, 18 czerwca 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz